Pierwszą czynnością, jaką uczyniłam po wyjściu ze szpitala, to jeden porządny oddech pełną piersią. Jak niektórzy zaciągają się papierosami, tak ja teraz w pełnym oddaniu zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Moja przyjaciółka, Beck spoglądała na mnie w lekkim rozbawieniu. Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami, idąc za blondynką w stronę auta. Połowa drogi przebiegła w zupełnej ciszy. Nie. Wcale nie była krępująca, to była ta cisza, w której możesz w spokoju pomyśleć. Przymknęłam powieki. Nie bałam się jazdy samochodem, mimo wypadku. Beck przekręciła regulatorem, dzięki czemu usłyszałam wyraźniejsze dźwięki piosenki. Spodobała mi się. Pamiętałam z dnia na dzień coraz więcej rzeczy. Pewnie dlatego tak szybko do rąk własnych został wręczony mi wypis. „Uważaj na siebie. Jesteś miłą osobą, ale nie chciałbym cię spotkać w podobnej sytuacji w przyszłości. Chyba, że chcesz się umówić na mieście”. To były słowa lekarza prowadzącego. Fakt, był całkiem młody ale wiedziałam, że nie mam brać sobie tego na poważnie, więc grzecznie odmówiłam, co w pełni zrozumiał.
- Becky?
- Co jest mała?
- Kto to Nathan?
Zamilkła na chwilę, spoglądając na mnie niepewnie. Przygryzła dolną wargę i z powrotem skupiła swoją uwagę na drodze.
- Nie wiem o kim mówisz. – coś było w jej zachowaniu, co nie było naturalne. Pozwoliło mi to nie uwierzyć w jej słowa. Westchnęłam i postanowiłam nie męczyć mojej „opiekunki”.
- No dobra, powiem ci, ale w domu.
- Dziękuje. – Uśmiechnęłam się mimowolnie i pomimo, że nie wiedziałam jaką historię może skrywać ten człowiek, cieszyłam się, że ją poznam.
- Nathan. – uśmiechnął się w moją stronę.
- Wiesz dobrze, że nie chodzi mi o imię. Kim jesteś? – pomiędzy nami zapadła cisza. W powietrzu unosił się ciężar jego oddechu. Jakby coś przede mną ukrywał. Podniosłam kąciki ust zachęcająco, ale to nie pomogło.
- Wybacz, muszę już iść. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze zobaczymy. – w jego oczach huczał sztorm uczuć. Mieszanka cierpienia, radości, smutku i.. poczucia winy? Tylko za co?
- Halo, ziemia do Loren!
- Co się stało?
- Dojechałyśmy, stoimy już chwilę a ty się patrzysz w jeden, bliżej nieokreślony mi punkt. I wcale nie zamierzałaś przestać. A może odwiozę cię do szpitala? Do tego miłego doktora? – spojrzałam na nią wręcz błagalnie i parsknęłam śmiechem.
- Przecież mówił, że nie ma ochoty mnie tam znów widzieć.
- Ale przystojny to był..
- Mogłaś się z nim umówić. – poruszałam zabawnie brwiami, wychodząc z samochodu. Pogoda na dworze jak najbardziej dopisywała. W mojej głowie zrodził się niezły plan.
- Co powiesz na imprezę ?
- Lori!
- Nie marudź. Chcę się dzisiaj zabawić i odreagować. Aż mi się w oczach coś przestawia od tych białych ścian w tej Sali. – zmarszczyłam brwi, rozmasowując palcami okolcie moich oczu.
- Przekonałaś mnie. Ale się nie schlej, bo cię holować do domu.
- I tak byś to zrobiła. Jesteś taka wspaniała.
- Nawet nie próbuj tego sprawdzać.
Kolejny sukces tego dnia. Zaśmiałam się pod nosem i weszłyśmy do domu. Był zwyczajny, jak statystyczny dom na statystycznej dzielnicy w Londynie. Choć nie mieszkały w nim statystyczne dziewczyny.
* * *
W klubie było ciemno, ale nie aż tak bardzo. Widziałam twarze i kreacje wszystkich obecnych. Nie podobały mi się mini i bluzki, które wcale nimi nie były. Dekolty do pępka i porwane rajstopy to nie mój styl. Wolę małą czarną, wysokie szpilki i krwistą czerwień na mych ustach. Usiadłam przy barze, obserwowana nie tylko przez Becky, która pilnowała mnie jak mama, ale też przez większość męskich osobników. Jeden nawet do mnie podbił i nie próbował się odczepić. Piłam już piątego drinka. Becky poszła do toalety.
- Taka piękna dziewczyna przyszła sama do klubu..
- ..to nie może się dobrze skończyć. – dokończyłam jego zdanie, podobnym tonem. Nie był pijany, może lekko podchmielony. Zaśmialiśmy się. Nie chciałam z nim flirtować.
- Harry.
- Loren. – uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech. Jego ciemne loki idealnie pasowały do kształtu twarzy i zielonych tęczówek. Posiadał również dołeczki. Nie wiem dlaczego, ale miałam chęć powtykać tam swoje palce.
- Dasz mi swój numer?
- Ok, ale jeśli zamierzasz katować mnie telefonami o trzeciej w nocy, obiecuję, skopię ci dupę Harry.
- Seksownie by to wyglądało. – poruszał brwiami co wywołało u mnie głośny, niepohamowany śmiech. Wzięłam telefon od loczka i wpisałam mu swój numer. Odstawiłam telefon na miejsce.
- Idę sprawdzić co się dzieje z moją przyjaciółką, dawno jej nie ma.
- Pójdę z tobą. – spojrzałam na niego z uniesioną brwią. – Zboczuchu. – prychnęłam i puknęłam go w czółko.
- Człowieku, kimkolwiek jesteś, wiedz, że jesteś nienormalny. Ale chodź jak chcesz. Możesz się przydać.
Po chwili jednak zobaczyłam jak Becky kłóci się z jakąś brunetką. Zatrzymałam się a Harry na mnie wpadł. Odwróciłam wzrok w jego stronę i znowu na przyjaciółkę.
- Tiffany.
- Kto?
- Taka wredna suka, której nikt nie lubi. Ale w łóżku nie powiem, jest dobra. – przewróciłam oczami.
- Czy w tym lokalu jest dziewczyna, z którą nie spałeś?
- Ty, twoja przyjaciółka i parę lamusek z liceum. Nic szczególnego. Nie musisz gratulować. – pokręciłam głową i podbiegłam do przyjaciółki, żeby jej pomóc.
- A ty czego tutaj?
- Odczep się od mojej przyjaciółki! – nie wiem kiedy, ale u mojego boku pojawił się loczek. Poczułam jego ciepły oddech przy moim uchu. – Spokojnie księżniczko, daj mi chwilę.
Odsunął się i odciągnął zdesperowaną brunetkę, która zabijała mnie wzrokiem. Wyszłyśmy z Beck z klubu.
- Wyjaśnisz mi wszystko jutro rano. – powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu i zasiadłam na fotelu pasażera. Mój telefon zawibrował.
Od nieznanego numeru :
Jesteś mi winna kawę księżniczko. Harry. xx
Szybkim ruchem odpisałam:
Przy najbliższej okazji. Nie martw się, zabiorę ze sobą moją przyjaciółkę, wpadła ci w oko, nie zaprzeczysz. xx
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać :
Trójkącik? Brzmi ciekawie. xx
Do Harrego :
To tylko kawa, nie wyobrażaj sobie. xx
Zaśmiałam się, a moja przyjaciółka nie wiedziała o co chodzi. Tajemnica za tajemnica. Uśmiechnęłam się do niej niewinnie. Od razu po powrocie do domu nawet nie fatygowałam się, żeby się przebrać czy wziąć prysznic, tylko od razu wskoczyłam pod ciepłą pierzynę i odpłynęłam.
____________________
Hej, It's Me ! <3 Dziś weekendu początek, zatem przed wami stoi rozdział III na tym blogu. Miłego czytania i zachęcam do małej aktywności w postaci komentowania. Chcę wiedzieć mniej więcej, kto go czyta :) Kocham was, kimkolwiek jesteście. xx /E.
Hej, It's Me ! <3 Dziś weekendu początek, zatem przed wami stoi rozdział III na tym blogu. Miłego czytania i zachęcam do małej aktywności w postaci komentowania. Chcę wiedzieć mniej więcej, kto go czyta :) Kocham was, kimkolwiek jesteście. xx /E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz